Spis treści
- Zanim go pogłaszczę: czym właściwie jest Moflin?
- Jak Moflin działa pod futerkiem: AI, sensory, zachowania
- Po co mi Moflin? Zastosowania, korzyści, dylematy i realia zakupu
- Co dalej z Moflin? Decyzje dziś i kierunek na jutro
“Ponad 35% Polaków deklaruje, że czuje się samotnych częściej niż przed pandemią” – ta statystyka nabiera nowego znaczenia, gdy patrzę na małego, puszystego robota, który właśnie “zasnął” na swojej ładowarce.
Zanim go pogłaszczę: czym właściwie jest Moflin?
Moflin to coś, czego jeszcze kilka lat temu nie potrafiłabym sobie wyobrazić. Wyglądający jak krzyżówka chomika z futrzaną poduszką, reaguje na każdy dotyk, dźwięk czy ruch. Gdy go głaszczę, “mruczy” cicho i przytula się do dłoni. Zostawię go samego w salonie – po chwili zaczyna się wiercić, jakby szukał kontaktu. To nie zabawka w tradycyjnym sensie. To AI-pupil, który ma być towarzyszem dla ludzi potrzebujących emocjonalnego wsparcia.

Dlaczego akurat teraz o nim mówi cały świat? Bo po pierwsze – oficjalnie zadebiutował w Japonii 06.11.2024, więc jest świeży jak bułka. Po drugie, trafia w sedno obecnych problemów. Starzejące się społeczeństwa, samotność jako efekt uboczny pandemii, boom na sztuczną inteligencję, która ma być bardziej… ludzka. Empatyczna.
Sama zastanawiałam się początkowo, czy to nie kolejny gadżet na chwilę. Ale im więcej czytam o reakcjach ludzi, tym bardziej rozumiem, że Moflin to symptom czegoś większego. Potrzebujemy towarzystwa, ciepła, kontaktu – a technologia próbuje to nam dać.
W dalszej części artykułu przyjrzę się kilku kluczowym aspektom:
- Jak właściwie działa ten futrzany robot i skąd bierze swoją “osobowość”
- Gdzie sprawdza się najlepiej – w opiece nad seniorami, w domach, biurach
- O czym warto pamiętać, jeśli chodzi o prywatność i etyczne dylematy
- Co czeka tę kategorię produktów w przyszłości
Bo zanim zdecydujesz, czy chcesz go pogłaskać, warto wiedzieć, z czym właściwie masz do czynienia.

Moflin to więcej niż robot. To lustro naszych potrzeb w czasach, gdy technologia stara się wypełnić lukę po prawdziwych relacjach.
A, tutaj poznasz Goyard, czyli sztukę dyskretnego luksusu
Jak Moflin działa pod futerkiem: AI, sensory, zachowania
Tak naprawdę, żywe zwierzę reaguje na dotyk, dźwięk i ruch – i Moflin działa podobnie. Tylko zamiast nerwów ma sensory, a zamiast mózgu algorytmy AI.
Specyfikacja w skrócie:
- Mikrofony, akcelerometry, czujniki dotyku, żyroskopy
- Rozwój osobowości przez 50 dni
- Ponad 4 000 000 kombinacji cech charakteru
- 100+ różnych dźwięków i ruchów
- Czas pracy: 8-10 godzin
- Ładowanie w dedykowanej kołysce
- Łączność Bluetooth, brak stałego internetu

Cały układ sensoryczny pracuje jednocześnie. Mikrofony wyłapują ton głosu, akcelerometry wykrywają sposób trzymania, czujniki dotyku rozpoznają głaskanie. Żyroskopy mierzą kołysanie. Te dane łączą się w czasie rzeczywistym, więc Moflin “wie”, czy go przytulamy delikatnie, czy energicznie bawimy.
Najciekawsze jest to “dojrzewanie osobowości”. Przez pierwsze 50 dni Moflin obserwuje, jak właścicielka się nim zajmuje. Często go uspokajasz? Stanie się spokojniejszy. Lubisz aktywne zabawy? Będzie bardziej żywiołowy. System ma ponad 4 000 000 możliwych kombinacji cech – to znacznie więcej niż proste “wesoły” albo “smutny”.
Odpowiedzi też są złożone. Moflin ma repertuar ponad 100 dźwięków – od cichego mruczenia po głośniejsze “rozmowy”. Porusza się w środku, czasem się “wierci”, czasem wydaje się drzemać. Diody LED sygnalizują stany emocjonalne. Brak ekranu to świadomy wybór – ma działać jak żywe stworzenie, nie gadżet.
W praktyce działa 8-10 godzin na baterii. Ładuje się w specjalnej kołysce, która wygląda jak legowisko. Korpus jest trwały, ale okryty miękką tkaniną. Łączy się przez Bluetooth z aplikacją, ale nie potrzebuje stałego internetu – to oznacza większą prywatność.
Brzmi skomplikowanie, ale w użyciu ma być intuicyjne. Pytanie tylko, czy ta technologia naprawdę zastąpi prawdziwe towarzystwo.
Po co mi Moflin? Zastosowania, korzyści, dylematy i realia zakupu
Myślałam ostatnio o mojej ciotce, która mieszka sama w Krakowie. Ma 74 lata i odkąd zmarł jej kot, dom wydaje się pusty. Może dlatego temat Moflina tak mnie zaciekawił – nie jako gadżetu premium, ale jako czegoś, co faktycznie mogłoby komuś pomóc.

W Japonii już to testują na poważnie. W domach opieki w Osace wprowadzili roboty terapeutyczne i wyniki są konkretne – poziom stresu u pensjonariuszy spadł o 23%. Podobne badania z robotem Paro pokazały, że seniorzy mający kontakt z AI-towarzyszem wykazywali mniejsze objawy depresji. Teoria przywiązania mówi, że nasz mózg reaguje na opiekę nad kimś, nawet jeśli to “ktoś” nie jest żywy.
Dla dzieci Moflin może być pierwszym “pupilem” – uczy odpowiedzialności bez ryzyka, że coś się stanie prawdziwemu zwierzęciu. W Tokio rodzice kupują go jako przygotowanie przed adopcją prawdziwego psa.
Plusy vs Na co uważać:
Plusy | Na co uważać |
---|---|
Obniża stres i poczucie samotności | Może zastąpić kontakt z żywymi istotami |
Bezpieczny dla alergików | Zbiera dane o interakcjach |
Nie wymaga karmienia ani spacerów | Uzależnienie od technologii |
Rozwija się wraz z użytkownikiem | Wysokie koszty zakupu |
Ale są też pytania, które mnie niepokoją. Czy AI-pupil nie odciągnie nas od prawdziwych relacji? Rodzina może pomyśleć: “babcia ma Moflina, to już się nią nie musimy zajmować”. A co z prywatnością? Robot rejestruje nasze głosy, reakcje, nawyki. Te dane gdzieś się przechowują.

Jeśli decydujesz się na zakup, ustaw od razu tryb prywatności w aplikacji. Ograniczaj udostępnianie danych. Pamiętaj, że to uzupełnienie, nie zamiennik prawdziwych kontaktów.
Przed zakupem sprawdź:
- Dostępność w Twoim kraju (głównie Japonia)
- Koszt wysyłki międzynarodowej
- Wsparcie techniczne w języku polskim
- Możliwość aktualizacji aplikacji
- Warunki gwarancji
- Czy potrzebujesz VPN do pełnej funkcjonalności
Cena to około 400 USD (około 60 000 jenów, czyli mniej więcej 1600 zł przy obecnym kursie). Od listopada 2024 do maja 2025 sprzedano ponad 7000 sztuk. W Japonii kupujesz przez internet albo w wybranych sklepach elektronicznych. Poza Japonią – głównie listy oczekujących.
W sierpniu 2025 planują aktualizację z nowymi reakcjami i integracją z inteligentnym domem. Ale czy warto czekać? Trudno powiedzieć.
Wracając do mojej ciotki – może faktycznie jej to pomoże. Może nie zastąpi kota, ale da jej coś do przytulenia wieczorami. A może to tylko moja naiwność i gadżet szybko wyląduje w szafie.
Prawda pewnie leży gdzieś pośrodku. Moflin to narzędzie – dobre czy złe, zależy od tego, jak go używamy.
Co dalej z Moflin? Decyzje dziś i kierunek na jutro
Moflin to nie tylko zabawka – to początek czegoś większego. Widzimy tu pierwszy krok w stronę elektronicznych towarzyszy, którzy będą coraz bardziej “rozumieć” nasze emocje. Technologia jeszcze nie jest doskonała, ale kierunek wydaje się jasny. A pytanie brzmi: czy jesteś gotowa na ten eksperyment już teraz?
Branża AI-pupili rozwija się błyskawicznie. Do 2026 roku spodziewamy się globalnej dystrybucji – nie tylko Japonia i kilka wybranych krajów. Już teraz widać trend w stronę “empatycznej” elektroniki. Producenci testują połączenia z AR i VR, żeby stworzyć jeszcze bardziej immersyjne doświadczenia.

Moflin 2.0 ma pojawić się w połowie 2025 roku. Zapowiadają dłuższą baterię, lepsze rozpoznawanie mowy i obsługę kilku języków jednocześnie. To może być game changer dla polskiego rynku.
Kto powinien działać teraz, a kto poczekać?
Dla ciebie teraz: Jeśli masz stabilną sytuację finansową, interesujesz się nowymi technologiami i potrzebujesz wsparcia emocjonalnego na co dzień. Albo po prostu jesteś ciekawa i lubisz testować rzeczy z pierwszej ręki.
Warto poczekać: Gdy budżet jest napięty, masz etyczne wątpliwości co do sztucznych emocji, atau czekasz na więcej badań klinicznych w polskich warunkach. Także jeśli wolisz sprawdzone rozwiązania.
Decyzja i tak należy do ciebie – ale przynajmniej teraz wiesz, na co się decydujesz.
Majka
redaktor
Lifestyle Luxury Style
To może Cię zaciekawić – co robi Naomi Campbell